Relacja. Najlepsze spotkanie na jakim dotąd byłem, a byłem na niewielu. Dwie pełne alejki fiatów, można chodzić i podziwiać, rozmawiać z właścicielami. Pogoda rewelacyjna – nie było ostrego słońca, wiatru, zimna, a tę parę kropel deszczu pokazało najwyżej kto ma wywoskowany samochód. Na początek mój dość ekscentryczny wybór 10 najciekawszych fiatów zlotu:
1. Stivkowe C z 1983 roku – czysta perfekcja, „stan gabinetowy”, pieczątki na felgach, żarówki zapewne produkcji POLAM Pabianice, a lewarek nieskażony użyciem.
2. Woskowe czarne blachy (z plastiku), oryginalny lakier na felgach i wnętrze jak z epoki zrobiły tutaj robotę.
3. Wzruszenie odbiera głos: na zlot przyjechały zakonserwowane lata 90. Jest wszystko: hak, odpowiednie kołpaki, konserwacja „dołów”, zderzaki zroszone wżerami, zero picówy oraz naklejka COID, a jeśli ktoś chciałby dorzucić korale na fotele i pokrowiec na kierownicę z misia ten nie odróżnia bezbłędnej stylówy od karykatury.
4. Mój faworyt z działu klasyki. Perfekcyjna renowacja, żadnych błędów i niedoróbek, czyste piękno. Może irytuje mnie bujający piesek, ale podobno rzeczywiście kiedyś było tego dużo.
5. „Stanem gabinetowym określamy idealny stan zachowania monety. Idealny oznacza naprawdę wyszukaną i idealną powierzchnię: brak rys i mikrorysek, uderzeń i innych uszkodzeń. Termin ten jest często nadużywany. Jednakże w odróżnieniu od stanu I – menniczego – u którego dopuszczalne są minimalnego rozmiaru skazy, stan gabinetowy oznacza absolutnie idealny stan zachowania.” źródło: e-numizmatyka.pl .Najlepsza jest zdjęta tablica, czujemy się jak w salonie w 1991.
6. Wyróżnienie należy się za błękit turecki i za idealny poziom zużycia samochodu, przyjemniej patrzy się na prawdziwe wgniotki niż na pękającą szpachlę.
7. Tutaj tak samo, do tego ostre jak brzytwa czarne tablice. Tylko co ze znaczkiem?
8. Czarny to ten fiat fabrycznie nie był, ale moje wyrazy uznania za pomalowanie w ten sposób „wąskowlotowca”, bo tylko na takim czarny lakier mógł się znaleźć. A tak w ogóle to czarny na 125p wygląda bardzo dobrze, z naciskiem na bardzo.
9. Olympic blue, za przepiękne zewnętrze i wnętrze z czasów najciekawszej i najżywszej palety lakierów. Właściciel sprzedaje czarną kratę, którą zdemontował ze swojego fiata i miał od początku. No i w sumie po co? Nierdzewna ładniejsza? Dla mnie obie tak samo ładne, więc każdej najlepiej na swoim miejscu.
10. Rok it’s like it 1997, czy jakoś tak. Te kołpaki z poloneza naprawdę pasowały do ostatnich fiatów, „turbinki” już mało, a te najpopularniejsze z przejściówki i caro to nie pasowały do niczego.
Smutna galeria nabranych przez znaczkowych oszustów (chyba że ktoś kupował świadomie, wtedy przepraszam):
A poza tym:
Fajny pomysł, ale właściciel miał też kilka gorszych. Nic to, fiacik i tak cieszy, ma śliczny rzadki kolor, no i silnik 1300 (w 1977 roku), co dumnie prezentuje na boku.
Wspomniane wyżej pieczątki kontroli jakości. Tabliczki znamionowe już się dorabia, na odtwarzanie tego jeszcze nikt nie wpadł.
Mam sygnały, że pan Kazimierz szuka kupca. Ciekawe jak „poważny”musiałby być ten kupiec.
Ta ekipa dostała nagrodę za najlepszy tuning, a moim zdaniem startowali na najlepszą stylizację na minioną epokę (nudge, nudge).
To nic że felgi z caro, białe przejściówki są świetne, lampy przednie to wyłącznie zelmoty, a z większej odległości koła wyglądają jak w Monte Carlo. Spoko.
Rarytas z początku 1996, wnętrze ocieka groclinami, też przyjechał szukać nowego właściciela.
To ten „stan gabinetowy”. Czy naprawdę w ostatnich fiatach tak szedł baranek?
D-124 było droższe od D-90. A D-131 było jeszcze droższe?
Valeo, Bosch, Delphi, Organika Malbork
Nie trzeba nikogo pytać, od razu widać że to fiat z Szarych Szeregów. Panowie wypracowali swój własny styl, który łączy unikalne akcesoria do Monte Carlo i Akropolisów z fiatami z lat 80. Może chodzi o to, że nie trzeba rzeźbić w tunelu skrzyni biegów?
Niiisko. Jeśli gleba, to tylko od obciążenia ludźmi albo kartoflami. Szkoda że nie można było zrobić zdjęcia z góry w najlepszym momencie spotkania. No ale to pomysł na następny raz.
30 kwietnia 2013 dnia 15:10
Poloneza z 96 roku Limonkowego ATU „Limited” 1.4 znam a nawet parę razy nim jechałem . Kupił go znajomy w salonie samochodowym koło Wieliczki niestety odsprzedał go do Kobyłki (niestety nie za dobrą mają opinię z polonezami z silnikami rovera) prócz Limitowanych Groclinów posiada on całe wyposażenie elektryczne jakie było na wypasie szybki el (spaliły się silniczki więc są korbki ale przyciski są) immobilizer , Elektryczne lusterka ospojlerowanie ori i parę innych patentów których nie idzie spotkać w żadnym innym egzemplarzu . Za jego posiadania samochód nie był katowany i jak on twierdził był to jeden z najlepszych polonezów jakimi jeździł .
Żeby nie było że ściemniam :
http://img202.imageshack.us/img202/1919/89370955572241779432117.jpg
Zdjęcie u mnie na podwórku w tym samym dniu w który go kupił
A tutaj rozpędzanie do 170 bez Butowania z powrotu spotu Sekcji Ślask w Krakowie :
http://youtu.be/g6BkcfoFPcs
Mam tylko nadzieje że nowy właściciel nie zakatuje auta bo naprawdę jest rzadki i piękny Rarytas (