Prawda. Raptem po półtora roku wrzucam pozostałe części odcinka „Muzyki lekkiej, łatwiej i przyjemnej”. Gratka dla kolekcjonera i konesera też.
Program wyemitowano w marcu 1972 roku. W piątek dołączę artykuł na temat tego programu z gazety fabrycznej FSO.
Trudno o bardziej chamski product placement. Fiaty mrugają, kręcą się w kółko, wpleciono je nawet w specjalnie napisane teksty piosenek. Same utwory to w większości kilkuletnie zachodnie przeboje. Jakie to fajne czasy, kiedy sama telewizja publiczna mogła mieć gdzieś jakieś prawa autorskie.
W dekadzie Gierka rokiem największego skoku i obfitości w sklepach był właśnie rok 1972. Wtedy to płace zaczęły na dzisiejsze normy gwałtownie rosnąć. Do tego telewizja w kolorze. No obłęd. Nie trwało to długo, bo już latem 1974 zaczęło brakować w sklepach sprzętu AGD.
Duży Fiat także przeszedł w 1972 na kolor. Obok „popielatego jasnego”, „białego szarego” i „kości słoniowej” wchodzi, tak, „yellow bahama”, „czerwony ciemny” oraz trzy metaliki: zółto-brązowy, wiśniowy i niebieski. Dwa z nich widać w programie na obrotowych paletach, zakupionych przez FSO do używania na targach.
Dzisiaj narzeka na się na telewizję, ale w tej rewii piosenek misji też nie ma za grosz. Kupy to się też nie trzyma, wygląda to jak obraz Bogdana Adamca, który ma za niego dostać pieniądze, a nie po to, żeby go ktoś oglądał. Kofta pod rączkę ze Stenią Kozłowską. I poszło oczywiście w prime time. Balecik jak to w programie rozrywkowym telewizji Szczepańskiego ma pióra w… wszędzie. Złote. I tańczy niesynchronicznie. Ale czego się nie robi dla spracowanych robotników miast i inteligencji pracującej wsi.
Różnica do dzisiejszej telewizji jest taka, że są tu Jan Kobuszewski i Irena Kwiatkowska. I nie można do nich wysłać esemesa. Kropka.
P.S. Przebojowy jest też uśmiech Marka Variselli.