Po dłuższej przerwie z nieskrywaną przyjemnością wracam do artykułów z fabrycznej gazety z lat ’83-’84. W tym czasie można było przeczytać trochę prawdy o tym, jak wyglądała organizacja pracy i produkcji. W latach 70. było to absolutnie niedopuszczalne, aby pisać cokolwiek niekorzystnego o fabryce i jej pracownikach. Po stanie wojennym „mądrość etapu” kazała wskazywać złodziejstwo i niedbalstwo zwykłych ludzi jako przyczynę panoszącego się kryzysu i zwijania się gospodarki.
Tym razem przejdziemy się po zakładach w poszukiwaniu niegospodarności :). Kawka ze szklanki dopita, papierosek zgaszony w kryształowej popielniczce, wkładamy kożuch i ruszamy.
Wielkie pranie
14 lutego br. Dyrektor Naczelny wydał zarządzenie, na mocy którego zostało powołana stała grupa kontrolna do walki z przejawami niegospodarności w FSO. Jeden z bliskich współpracowników dyr. E. Pietrzaka stwierdził, że przyszedł czas na „wielkie pranie”. Kilkuosobowa grupa, wyposażona w odpowiednie kompetencje ma dotrzeć wszędzie, zajrzeć do każdego zakamarka, wyciągać za uszy bałaganiarzy, piętnować „tumiwisizm” i bezmyślność. Straty, jakie ponosi przedsiębiorstwo z powodu zbyt frywolnego traktowania kanonów produkcyjnych sięgają wielu milionów złotych.
Jak daleko posunięta jest lekkomyślność ludzka i jak nieodpowiedzialni bywają członkowie średniego i wyższego nadzoru technicznego, dowiedzieliśmy się już z pierwszych protokołów pokontrolnych. Grupa kontrolująca składa się z sześciu osób. Wojciech Osiński reprezentuje służby zabezpieczenia przedsiębiorstwa, Stanisław Smuga — zakładową straż pożarną. Julian Fabiański — Głównego Technologa. Jerzy Markowski — kontrolę jakości dostaw, Kazimierz Grzesikiewicz — szefa administracji, Józef Gniadek — Głównego Energetyka. Będziemy się z nimi jeszcze wielokrotnie spotykali, odbywając wizyty w różnych komórkach organizacyjnych przedsiębiorstwa.
Wizyta pierwsza — Zakład nr 6
15 lutego. Kontrolującym towarzyszy kierownik ekonomiczny zakładu Mieczysław Sydry. Tuż przy linii montażu silnika pojemnik 200 szt. aparatów zapłonowych przygotowanych do wymiany wadliwych kopułek. Leżą bezładnie – widać, że były po prostu wrzucane, co spowodowało dodatkowe uszkodzenia mechaniczne. Na podłodze pełno niedopałków. Mimo tabliczek ostrzegających o zakazie palenia tytoniu. Ale tak na ogół panuje porządek. Tylko w stolarni stwierdzono złe zamknięcia okien, umożliwiające otworzenie ich od zewnątrz i przedostanie się do magazynów. Polecono zmianę systemu zamknięć.
Na zewnątrz zakładu porządek jakby mniejszy. Od strony południowej, pod ścianą stoją cztery pojemniki z lakierowanymi podkładami tylnego siedzenia Poloneza. Warstwa śniegu wskazuje, że „sezonują” tu już od dłuższego czasu. Obok, bezładnie rzucone częściowo zniszczone sterty palet drewnianych używanych do transportu silników. A nieco dalej zastawiające drogę, porzucone trzy przyczepy do przewozu silników. Ściana wschodnia zakładu rzęsiście iluminowana. Mimo dnia palą się wszystkie lampy rtęciowe, rzucając na szarobrunatny śnieg srebrzyste błyski.
Wizyta druga Zakład nr 2
Tu grupa kontrolna gościła dłużej. Były powody. Przez cztery dni — od 17 do 21 lutego przyglądano się pracy w zakładzie, jej organizacji.
Już pierwszego dnia zwrócono uwagę na „interesujący pokaz” montażu szyb tylnych i przednich w modelu FSO 1300/1500 w wykonaniu jednego pracownika. Technologia przewiduje, by montaż ten wykonywały dwie osoby, ale zakład ma poważne braki w zatrudnieniu i zdecydowano się od tych wymogów odstąpić. W efekcie – jeden człowiek, nawet obdarzony super zdolnościami nie potrafi tego zrobić prawidłowo — tylko w czwartym kwartale ub.r. podczas montażu stłuczono 2030 szyb. Komisja ustaliła, że za ten stan odpowiedzialni są inż. Jan Lepianko — kierownik wydziału i inż. Małgorzata Dobrynin —zastępca szefa zakładu do spraw technicznych. Sprawę tę przekazano do rozpatrzenia Sekcji Ochrony i Profilaktyki w celu podjęcia dochodzenia służbowego.
Natomiast kierownictwo zakładu zwróciło uwagę komisji na duże ilości uszkodzonych filtrów powietrza. Mają one wgniecenia powierzchni, bądź zniszczony lakier. Ustalono, że filtry te sprowadzane są od producenta w nieodpowiednich opakowaniach, a ponieważ zakład posiada nadmierne ich zapasy (20 058 szt. w dniu kontroli, co stanowi czterokrotny zapas normatywny) i jednocześnie ograniczoną powierzchnię magazynową, aby zapewnić jaka taką rotację dostaw, paczki przemieszcza się z miejsca na miejsce. Zdaniem piszącego te słowa, braki powstają przede wszystkim w magazynie, podczas „przemeblowywania”. Służby zaopatrzenia i kooperacji powinny sterować dostawami w sposób bardziej racjonalny.
Zakład nr 2 otrzymuje bardzo dużo chłodnic i nagrzewnic, produkcji jugosłowiańskiej, nienadających się do montażu. Wszystko wskazuje na to, że za braki te winę ponoszą pracownicy Wydziału Transportu Kolejowego. Obserwowano wyładunek jednego z transportów. Operator wózka widłowego podjeżdżał do wagonu i po prostu wbijał się podnośnikiem widłowym w stos nagrzewnic. Trudno doprawdy o większą bezmyślność. Poza tym w WTK nie przestrzega się wskazówek na opakowaniach: „góra” — „dół”, paczki składuje się w stosach nawet po 8—10 sztuk, tak że te dolne pod wpływem ciężaru następnych zostają zgniecione. Podobne błędy popełniane są również w poszczególnych magazynach zakładowych.
Oceniając porządek w Zakładzie nr 2 komisja zwróciła uwagę, że na wielu odcinkach linii montażu samochodu FSO 1300/1500 stale jest brudno. W pojemnikach na części znaleziono resztki śniadań, butelki po wodzie mineralnej… i nie tylko po wodzie, śmieci oraz stosy papieru pakowego. Mistrzom tych odcinków: Jerzemu Olszowskiemu, Józefowi Kozłowskiemu, Henrykowi Żakowi, Pawłowi Strońskiemu zwrócono uwagę aby bardziej dbali o porządek.
Wydział montażu Poloneza prezentował się trochę lepiej. Chociaż i tu nie przestrzega się na przykład zasady odpowiedniego składowania części przeznaczonych bezpośrednio do montażu. Na stanowiskach tzw. podmontażu reflektorów układa się je w pudłach jedne na drugich, bez żadnych przekładek – tłuką się szkła, pękają żarówki. Stanowiskami tymi zarządza mistrz Jerzy Pokuniewicz.
W Hali nr 9 w tzw. izolatorze braków znaleziono 40 silników, które po wymontowaniu z samochodów rzucono byle jak, na stertę, łamiąc gaźniki, aparaty zapłonowe, filtry. Czy ten, kto to robił zastanawiał się chociaż przez chwilę. Czy nikt z jego przełożonych tego nie widział? A może widział, tylko nie zareagował, bo mu się po prostu nie chciało? — zastanawiali się wizytatorzy. Z braku winnych odpowiedzialnością za to marnotrawstwo obarczeni zostali Eugeniusz Mariański — kierownik magazynu konsygnacyjnego i kierownik wydziału materiałowego Stefan Szymkowski.
W Wydziale Rozdzielczo-Materiałowym przejrzano listy różnych części do upłynnienia i znaleziono ponad 3 tys. reflektorów, które już od dłuższego czasu czekają na uzupełnienie — brak drobnych elementów. Gdyby zainteresował się nimi pion ZiK, mogłyby być jeszcze, wykorzystane. Podobnie jest z dywanikami W WRMat zalega masa dywaników nie do pary i nie wiadomo, co z nimi począć. Są też znaczne ilości polskich nagrzewnic, które poleżały trochę pod chmurką w Zakładzie Gospodarki Materiałowej, zardzewiały i nadają się już tylko na złom.
Z przykładem bezmyślności spotkano się w magazynie nr 6027. gdzie przechowywane są regulatory pracy wycieraczek. Regulatory te producent dostarcza w kartonach, każda warstwa przekładana jest tekturą. Natomiast w magazynie przesypuje się je, jak groch, do pojemników uszkadzając styki przekaźników. Szefem tego magazynu jest Ryszard Rek.
Patrzy człowiek na to wszystko i włos jeży mu się na głowie. Oto podjeżdża wózek z paletami pełnymi zbiorników paliwa z Zakładu nr 1. Zbiorniki ułożone są wlewami do góry. Pada śnieg z deszczem. Zalane zbiorniki ustawia się pod ścianą. Jutro w środku zbiorników będą już ogniska korozji. W magazynku farb i lakierów większość pojemników nie ma pokryw. Rozpuszczalnik paruje, pył się sypie do farby.
Co na to kierownictwo Zakładu nr 2? Przez cztery dni kontrolerzy szperali po halach, przez cztery dni szef zakładu nawet do nich nie zajrzał. Nie był również obecny na spotkaniu pokontrolnym, kiedy precyzowano wnioski. Wojciech Osiński — kierownik grupy operacyjnej twierdzi, że to reakcja „normalna”. Ot, jeszcze jedna akcja porządkowa — myśli każdy. Oni coś napiszą, my coś odpowiemy i nastąpi cisza. Pożyjemy, zobaczymy. Szefowie kontrolowanych obiektów mają dwa tygodnie na uporządkowanie sytuacji. Po tym okresie nastąpi rekontrola. Jeśli nie stwierdzi ona poprawy, mają się posypać kary administracyjne. Może to będzie argument właściwy?
Zbigniew Dominik Skoczek
Znaleźliście w swoim fiacie pod dywanem kapsel od piwa albo znacie inne przykłady kwiatków z montażu? Piszcie.
24 października 2014 dnia 10:18
Jakie to polskie 😀
24 października 2014 dnia 11:26
Nie znalazłem co prawda kapsla od piwa ale jakość a raczej jej brak, wykonania elementów jest porażająca nie wypominając o pracy tylnego mostu 😀 świetny artykuł 🙂
24 października 2014 dnia 11:29
Taa polskie:) … między innymi dlatego FSO nie istnieje.
26 października 2014 dnia 01:06
Hehe! inż. M. Dobrynin to moja dalsza rodzina. Pokażę jej ten artykuł.
26 października 2014 dnia 23:15
🙂 ha, pokaż koniecznie. Mało tego, byłbym zaszczycony, gdyby inż. Dobrynin zechciała odpowiedzieć na te zarzuty i opowiedzieć o trudnej sytuacji w fabryce i swojej pracy.
8 listopada 2014 dnia 17:02
W roku 1994 miałem w FSO praktyki Mogę stwierdzić, że w sumie nie wiele się zmieniło. Częstym było to, że auta zjeżdżały z nie dokręconymi kołami. Marnotrastwo… proszę bardzo, któregoś dnia dostałemzadanie „dolewaj borygo do zbiorniczków wyrównawczych” OK problem tylko w tym, że do dyspozycji miałem tylko zwykłe 10 litrowe ocynkowane wiadro Spróbujcie nalać i nie rozlać Mój pomysł wykorzystania szklanej butelki po wodzie sodowej (przewalała się przy taśmie) spotkał się ze śmiechem ze strony załogi „a co to twoje? niech się leje to państwowe”
9 listopada 2014 dnia 17:21
Kapsle od piwa, heheh. W moim fiacie blisko 30 lat kapsel zasłaniał otwór technologiczny. Wrzucony przed nałożeniem maty Kellera, a może i przed malowaniem budy – bardzo szybko ;).
http://images37.fotosik.pl/142/3491f825a5769eba.jpg
http://images49.fotosik.pl/146/6a7a2bb1052d4848.jpg
22 grudnia 2014 dnia 08:24
witam mam proźbe bardzo potrzebna mi cena jaka była fiata125p w 1983r pilne proszę o kontakt nikolakewin@vp.pl
9 czerwca 2015 dnia 13:43
Ja pod tylną kanapą w moim FSO 125p znalazłem papierosa i kilka wkrętów montazowych. Kanapa nie była demontowana od nowości. Rocznik kanta to 1989…
16 czerwca 2015 dnia 00:29
Ale papieros cały czy spalony? 🙂 Z filtrem?