Remont skończony, choć fiatem wstyd jeszcze przyjechać na zlot. Musiałem się spieszyć, a to z jednego bardzo dobrego powodu – jestem zakochany. Umówiłem się z ukochaną na przejażdżkę z lansem 4 sierpnia i nie było mowy o opóźnieniach.

A jak to było? Opisałem już skąd wziął się u mnie fiat w takim stanie:

Samochód z marca 1976 roku. Na pierwszy rzut oka wymieniane progi, błotniki, pas przedni, szpachla przy łączeniu progów z błotnikami, zaspawane dziury w tylnych błotnikach, dziury w podprożach. Był też cudowny zapach w środku:), koc, dwie linki holownicze i (2?)04573 km na liczniku. Już przy zakupie pompa nie podawała paliwa, zassała syf z dna baku i się spaliła. Po wymianie pompki i akumulatora od listopada do kwietnia fiat jeździł (no, bez przesady – stał w garażu) z baniakiem po oleju podłączonym na lewo do przewodu paliwowego. W kwietniu wymieniłem zbiornik paliwa i pasy, które były przerdzewiałe, w baku też już była u góry dziura:

Fiacik przeszedł przegląd mechaniczny w warsztacie z regulacją gaźnika, regeneracją hamulców, wymianą płynów, przewodów, naprawą aparatu zapłonowego. Zrobiłem badanie techniczne i ubezpieczyłem fiata na pół roku (jeszcze w grudniu zrobiłem opinię o wartości historycznej). Po tym musiałem aż do początku czerwca przerwać z racji obowiązków zawodowych. Gdy zabrałem się znów do pracy, a były to tylko weekendy, wszyscy już dookoła opowiadali mi, że nie zdążę. Nie zrażając się przeszedłem do rozbierania:

Znaczki były do wywalenia, ładne „1500” miałem jeszcze ze starych dobrych czasów, „125p” musiałem kupić na allegro. Dalej  poszły zderzaki (oba do wypieprzenia), lampy (wszystkie poza mijania – do wyrzucenia), szyby tył i przód (pięknie wyjąłem sam, kliny do wypieprzenia), fotele i kanapy, tapicerki słupków (jeden tylny do wyrzucenia), uszczelki drzwi, podsufitka (na szczęście bardzo ładna), konsola środkowa, dywany (przedni do wywalenia, spłowiały, wytarty, po wyjęciu podarł się w rękach), nadkola:

Jak tam postęp robót? remont fiat 125p

To było 24 czerwca, do dnia 0 zostało 1,5 miesiąca. Bliscy widząc powagę sytuacji rzucili się na pomoc. Mamie przypomniał się znajomy prowadzący zakład blacharsko-lakierniczy. Umówiłem się z nim szybko na szybką renowację, odpuszczając samodzielne zaprawianie rdzy. Jak do tej pory nie ruszałem drzwi, ponieważ miałem takie, kupione za cenę złomu, bez rdzy:

Był to komplet z 1973 roku, czyli bez otworów na lampki w drzwiach i pod krótkie podłokietniki przednie. Drzwi trzeba było wymienić, spasować i jak najszybciej pojechać do warsztatu. Tutaj po raz pierwszy pomógł mi teść, fachowiec z odpowiednimi narzędziami. Niestety, w lewych tylnych drzwiach zawiasy były ucięte. Z braku czasu konieczne było naprawienie starych, zardzewiałych, co przełożyło się później na problem z zamontowaniem listew okien (szpachla). Okazało się również, że fiat był bity. W środku widać ślady po „naciągu”, prawy przedni słupek wyciągnięto za mało w związku z czym były szalone kłopoty ze spasowaniem drzwi. Kiedyś tam, przy naprawie poradzono sobie inaczej, przycinając zawiasy. Spowodowało to taki efekt (słońce pada idealnie równolegle do linii boku):

W sobotę, 30 czerwca, w stanie jak na filmiku wyjechałem na drogę krajową by pokonać 30 km do warsztatu. Lawety są dla mięczaków.

Auto stało do 20 lipca w warsztacie, gdzie wyczyszczono i poszpachlowano je, zaspawano dziury na kierunkowskazy. Szukałem sposobu na dorobienie szczebelków w pasie przednim, ale z braku czasu musiałem z tego zrezygnować. Wziąłem się za przygotowanie części do montażu. Rozmontowałem oryginalne drzwi, które zostały u mnie (wszystkie klamki won, okropne wżery; wszystkie listwy won), bawiłem się w malowanie ramek, korbek, osłonek, czyszczenie aluminiowych osłon progów (przedni lewy był do wyrzucenia) i listew progowych (wzięte ze złomu za darmo za „starych, dobrych czasów”), przycinanie klinów szyb z łady itp:

Odnowiłem znaczek z zaślepki radia i przedni. Znaczek z zaślepki za pomocą farbek modelarskich. Do przedniego znaczka miałem bardzo ładny wkład (tak, ze starych…), zniszczoną ramkę okleiłem taśmą aluminiową (nie dam 150zł za znaczek :X):

Wszystkie parapety były rozklejone, wymieniłem na ładne z białych drzwi, jeden tylko musiałem skleić:

Przez jakiś tydzień listonosz codziennie zostawiał po dwie paczki, w tym oponę, kierownicę, zderzak i fotel przedni. Fiat był pomalowany 20 lipca i tak jak poprzednio trzeba było wrócić gołym nadwoziem na plac boju. Od tego momentu miałem urlop i mogłem poświęcić się zdążeniu. Ogromnie pomógł mój tata, który wcześniej nie odnosił się do fiata inaczej niż „ruina” i bał się o moje życie gdy poruszałem się nim po ulicy oraz drugi tata – teść, bez którego nie złożylibyśmy drzwi z ich ramkami na oknach, zamków, nie dało by się przełożyć tych cholernych listew na dole szyby.  Zacząłem od najprzyjemniejszego, czyli przodu i tyłu (zdjęcia monterr97):

Lampy tylne kupiłem kiedyś za dobre pieniądze, zderzak tylny 5 lat temu na złomie, przedni musiał przyjść kurierem, okulary też są nowe.

Następnie wyczyszczona podsufitka, nie mam zdjęcia, ale jestem zadowolony z efektu, udało się uniknąć przedarć i zmarszczeń. A później już szyby, postanowiłem wymienić przednią szybę, ponieważ kupiłem kiedyś nową. Jest hartowana, a nie laminowana jak oryginał, ale bez najmniejszej ryski:

Wymieniłem pióra wycieraczek, prymitywnie odnowiłem felgi (druciak, papier, szprej), wypraliśmy dywan tylny, po wysuszeniu i położeniu poszła za nim wyczyszczona kanapa z obiciami słupków, uszczelkami i lampkami wnętrza. Przedni dywan trzeba było dorobić, zostało to wykonane za pomocą sklepu komfort i tapicera. Kupiłem brązową wykładzinę z grubym włosem, nie pasuje fakturą do tyłu, ale wygląda bardzo w porządku. Pasowaliśmy ją z tapicerem we dwóch, przeszyliśmy ze starej gumowe elementy pod nogi.

Tapicer przy pomocy fotela-dawcy sprowadzonego z Zakopanego odnowił obicie fotela kierowcy, wymienił gąbki i pospawał stelaż. W obu przednich fotelach na nowo wszył białe nitki.Inny tapicer dorobił czarne boczki  pod deską rozdzielczą.

W lewych drzwiach nie było fletnerki tylko stała szybka, dokupiłem na allegro od łady, pasuje dość dobrze. Przednie koło miało 5 cali i inną oponę, skołowane d124 i felga zostało zamontowane. Pozostało poskładać to wszystko i zamontować listwy drzwi i progów. Plan był taki, aby zrobić to za pomocą taśmy samochodowej do listw i pianki montażowej z drugiej strony. Metoda do luftu, gdy po założeniu listwy zaczęły odpadać, zdjęliśmy po prostu wszystkie. Po umyciu samochodu (a montowaliśmy fotele, wykładzinę i listwy na dzień przed ślubem) okazało się, że nie ma kontrolek poza światłami, wskaźników, świateł stop, wentylatora. Musieliśmy przy montażu coś ruszyć pod kierownicą albo przy skrzynce bezpieczników. Szybko przejechaliśmy do serwisu fiata i ubłagaliśmy z tatą pomoc, fachowcowi zajęło to 10 minut. Udało się, nigdy więcej:

To, co chciałbym zrobić (w kolejności chronologicznej):

– założyć listwy (może wyszpachlować tę piankę, bo listwy odpadały przez nierówną powierzchnię);

– założyć chlapacze (stare się rozleciały);

– wymienić rurę gumową przy wlewie paliwa (po zmianie zbiornika była naprężona i rozleciała się, paliwo się leje przy tankowaniu);

– znaleźć jakieś lusterko, cromodorę albo pozmot montowane do ramki drzwi;

– zamontować pedał gazu (w podłodze jest dolna część starego, przyrdzewiała na amen, bez przewiercania się nie obejdzie);

– porobić lampki w drzwiach;

– zmienić kierownicę (oryginalna jest popękana, mam kupioną bardzo ładną);

– wymienić tłumik końcowy (mam świński ogonek w zapasie);

– odnowić profesjonalnie felgi;

– zamontować kieszeń schowka, bo nie ma;

– wymienić gumę lewarka, bo spękana

– znaleźć jedną korbkę, bo brakuje

– zrobić coś z szybą kierowcy, porysowana dokumentnie, a nikt się póki co nie podjął polerowania

i sto innych rzeczy 🙂

Na zakończenie zestawię, dla dobra ogólnego, koszty partyzanckiej renowacji, bez kosztów eksploatacyjnych:

  • samochód: 1100zł
  • kierownica: 30zł
  • znaczek 125p: 20zł
  • kliny szyb: 50zł
  • klamki tylne: 50zł
  • ramka nagrzewnicy: 30zł
  • listwa progowa przód lewa: 20zł
  • szpachlówka, śrubki, podkładki: 55zł
  • naprawa blacharsko lakiernica (z materiałami): 3500zł
  • czarne boczki pod deskę: 60zł
  • robocizna tapicera: 320zł
  • wykładzina: 400zł
  • felga+wyważenie+montaż: 55zł
  • lampy drogowe: 70zł
  • szyba przednia: 50zł
  • lampy tył: 70zł
  • zderzak tył: 40zł
  • dwa kołpaki kół nowe: 110zł
  • fletnerka prawa: 85zł
  • nakładki słupków i foteli: 150zł
  • opona d124: 52 zł
  • fotel: 135zł
  • okulary: 54zł
  • zderzak przedni: 150zł

Niektóre rzeczy miałem za darmo, inne musiałem kupować po paskarskich cenach w ostatniej chwili na allegro. Razem wychodzi 6.671zł. Można znaleźć fiata w świetnym stanie za tę kwotę, ale nie wiem czy pierwszego MRa, a już na pewno nie w kolorze L59. URATOWAŁEM też jednego fiata. I z tą pocieszającą myślą postaram się wrócić do wpisów o historii fiata, a wciąż jest o czym pisać. Otworzę też chyba biznes ślubowozowy.

To smutne, że kiedy jeździłem fiatem w stanie złomnik, nie oglądał się nikt, a teraz już słyszę zewsząd cmokanie. A przecież jest coś fajnego w zapuszczonym, zużytym fiacie na czarnych tablicach…

  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • PDF
  • RSS
  • Tumblr
  • Twitter